Premiera: 8.10.2018
"Ciekawe: czy Maja ogląda "Grę o tron"? Może czytała książkę? Śledzić serial, który uwielbia połowa świata, to wcale nie wyczyn, nieliczni jednak sięgają po literacką jej wersję. Może ona należy do tej mniejszości?” Nie wiedział, skąd mu to przyszło do głowy. Nieznajoma z wypadku wciąż wracała w jego myślach, choć minęło już kilka dni od tego traumatycznego doświadczenia i widoku poskręcanej, zakrwawionej dziewczyny na chodniku oraz niedającego się uspokoić psa. Właściwie ta dziewczyna w pewien sposób wypierała wspomnienia o byłej. Kiedy tylko pojawiała się nieprzyjemna wizja kobiety z przeszłości, za wszelką cenę starał się skierować myśli na coś innego, przyjemnego i… jak królik z kapelusza za każdym razem niespodziewanie pojawiała się Maja." - fragment powieści.
"Daleko-Blisko" to debiutancka powieść Barbary Garczyńskiej, która w przyjemnej dla oka obwolucie serwuje czytelnikom powieść obyczajową osnutą wokół zwyczajnego życia zwyczajnych ludzi, mieszkańców Poznania. Mamy tu pełen przekrój międzypokoleniowy, od sympatycznej studentki pedagogiki Mai, przez trzydziestolatków Iwonę, Bożenę i Janusza, po zażywną staruszkę Honoratę. Jak się okazuje w trakcie lektury cały ten pięciokąt postaci jest ze sobą mocno powiązany za sprawą nieprzewidzianych wypadków. Poznając kolejnych bohaterów - a jest to możliwe dzięki przeplatanej narracji trzecioosobowej, poświęconej każdej z postaci z osobna - śledzimy wyimek z ich codzienności oplecionej wokół wychowywania dzieci, pracy zawodowej, wchodzenia w dorosłe życie czy też jesieni życia.
Do lektury tej powieści zasiadłam z pewnym niepokojem, ponieważ po pierwsze, powieści obyczajowe pozbawione wątków sensacyjnych czy psychologicznych zajmują dalsze lokaty na mojej czytelniczej liście, a po drugie, literackie debiuty bywają obarczone problemami wynikającymi z pisarskiego niedoświadczenia, co przejawia się na przykład w nadużywaniu pewnych sformułowań czy też w stylistycznych niedociągnięciach. I mimo tego, że kolejne rozdziały "Daleko-Blisko" czytało mi się bardzo sprawnie, bo zainteresowały mnie perypetie bohaterów i powiązania między nimi (odnosi się to zwłaszcza do Janusza i Mai), to przyjemność z lektury odbierała mi zbyt duża ilość pytań retorycznych, którymi wypełnione były monologi wewnętrzne bohaterów. Lekko również przytłoczyła mnie liczba epitetów "matka Polka", za którymi osobiście nie przepadam, ponieważ wywołują pejoratywne skojarzenia z macierzyństwem jako nieustającym pasmem wyrzeczeń. A że każdą, zwłaszcza tę bliską realnemu życiu, książkę możemy filtrować przez sito własnych doświadczeń, to nic w tym dziwnego, że mój wewnętrzny radar wszczyna w niektórych momentach alarm ;)
Abstrahując od wyżej wspomnianych mankamentów, Basia Garczyńska stworzyła zgrabnie zazębiającą się układankę relacji międzyludzkich, która zostawia odbiorcę z pytaniem "a co dalej?" z uwagi na fakt, że zakończenie powieści nie przynosi na nie jasnej odpowiedzi. Może za jakiś czas nadarzy się okazja powrotu w poznańskie rejony i możliwość podejrzenia, jak potoczyły się dalsze losy ludzi, którzy borykają się z problemami, jakie znamy z autopsji bądź z bliskiego otoczenia? Czas pokaże.
Bardzo dziękuję autorce za zaufanie i za chęć podzielenia się ze mną przedpremierowo swoją pracą oraz gratuluję odwagi w dzieleniu się ze światem - za sprawą wykreowanych postaci - swoimi przemyśleniami, obawami i radościami.
Komentarze
Prześlij komentarz