Premiera: 19.06.2019
"Musimy znaleźć sposób, by Ludzie Cedyno do nas dołączyli. Z ich umiejętnościami i naszą bronią możemy wyzwolić tysiące tych, którzy sprzedali swoje dusze za życia. Możemy wydostać ich z niewoli w zaświatach i sprawić, że będą wolni jak Tajganie". - fragment powieści.
Seria "Wysłannicy" jest bliska mojemu sercu odkąd przeczytałam po raz pierwszy "Laristę" i pokochałam bohaterów tej książki. Każdy z trzech tomów tego cyklu z gatunku "New Adult Fantasy" ma w sobie nie tylko przygodowo-miłosny pakiet, ale i przesłanie, obok którego nie można przejść obojętnie.
Tym razem, za pośrednictwem "Cedyno", Melissa postanowiła wprowadzić nieco zamieszania w znanym nam już towarzystwie Larysy, Gabriela, Zuzy czy Patryka. Do zgranego teamu Wysłanników dołącza Lea - opiekunka zwierząt w lokalnym schronisku. Jednocześnie w ich otoczeniu pojawiają się tajemniczy Ludzie Cedyno, którzy mają pomóc Guardianom w realizacji pewnej misji. Na ich czele stoi obdarzony niewiarygodną charyzmą Jordan, przyprawiający o szybsze bicie serca zarówno Leę, jak i czytelniczki ;)
Nie będę zdradzać tutaj szczegółów fabuły (a miejcie świadomość, że dzieje się w niej wiele), tym bardziej, że książka jest stosunkowo krótka i dość szybko docieramy do finału.
"Cedyno" podobnie jak cała seria o Guardianach i Tentatorach napisana jest żywym, plastycznym językiem, a nieograniczone pokłady wyobraźni autorki i tym razem zrobiły na mnie spore wrażenie. W tym tomie główny nacisk położony jest na perypetie Lei, ale moi ulubieńcy, czyli Gabriel i Zuza również mają tutaj sporo do powiedzenia. Wraz ze wszystkimi bohaterami będziemy odpowiadać sobie na pytanie: co w ludzkim życiu jest najważniejsze, w imię czego warto zaryzykować wszystko oraz czym dla człowieka jest przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Nie zabraknie tu - jak to u Melissy - miłości, przyjaźni i oddania drugiemu człowiekowi oraz intrygująco wykreowanego świata, w którym nadnaturalne zdolności bohaterów mieszają się z iście ludzkimi lękami i ograniczeniami.
Serdecznie polecam Wam tę przygodę, zachęcając gorąco do lektury całej trylogii, jeśli do tej pory jeszcze nie mieliście na to okazji.
Wielkie podziękowania kieruję w stronę autorki, która kolejny raz obdarzyła mnie zaufaniem i zaprosiła do współpracy przy promocji swojej książki.
PS: przyznam się Wam w zaufaniu, że wzruszyłam się nie lada, kiedy okazało się, że pies Lei wabi się Rufus, niczym mój ukochany Golden Retriever, który był swego czasu moim towarzyszem i członkiem rodziny przez niemal 8 lat...
Nie będę zdradzać tutaj szczegółów fabuły (a miejcie świadomość, że dzieje się w niej wiele), tym bardziej, że książka jest stosunkowo krótka i dość szybko docieramy do finału.
"Cedyno" podobnie jak cała seria o Guardianach i Tentatorach napisana jest żywym, plastycznym językiem, a nieograniczone pokłady wyobraźni autorki i tym razem zrobiły na mnie spore wrażenie. W tym tomie główny nacisk położony jest na perypetie Lei, ale moi ulubieńcy, czyli Gabriel i Zuza również mają tutaj sporo do powiedzenia. Wraz ze wszystkimi bohaterami będziemy odpowiadać sobie na pytanie: co w ludzkim życiu jest najważniejsze, w imię czego warto zaryzykować wszystko oraz czym dla człowieka jest przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Nie zabraknie tu - jak to u Melissy - miłości, przyjaźni i oddania drugiemu człowiekowi oraz intrygująco wykreowanego świata, w którym nadnaturalne zdolności bohaterów mieszają się z iście ludzkimi lękami i ograniczeniami.
Serdecznie polecam Wam tę przygodę, zachęcając gorąco do lektury całej trylogii, jeśli do tej pory jeszcze nie mieliście na to okazji.
Wielkie podziękowania kieruję w stronę autorki, która kolejny raz obdarzyła mnie zaufaniem i zaprosiła do współpracy przy promocji swojej książki.
PS: przyznam się Wam w zaufaniu, że wzruszyłam się nie lada, kiedy okazało się, że pies Lei wabi się Rufus, niczym mój ukochany Golden Retriever, który był swego czasu moim towarzyszem i członkiem rodziny przez niemal 8 lat...
Komentarze
Prześlij komentarz