Przejdź do głównej zawartości

Recenzja przedpremierowa: "Słońce, wiatr i księżyc" - Agata Czykierda-Grabowska

Premiera: 7 sierpnia 2019

Nie będę ukrywać, że na każdą książkę Agaty Czykierdy-Grabowskiej czekam z niecierpliwością, ponieważ jest jedną z tych autorek na polskim rynku wydawniczym, która bardzo dobrze radzi sobie z gatunkiem "New Adult", przybliżając w atrakcyjny sposób miłosne perypetie młodych ludzi. A że poza wątkami romantycznymi zawsze wplata w fabułę swoich książek tematy ważne społecznie, to uzupełnia obraz jej twórczości, jako w mojej opinii wartościowy w swojej kategorii. 

Tym razem otrzymujemy książkę z buzującą latem okładką i bohaterami, których nie sposób nie polubić - żadna to dla mnie nowość, ponieważ Agata ma talent do powoływania do życia na kartach swoich książek budzących sympatię postaci, zarówno żeńskich, jak i (hurra!) tych męskich. Tym razem poznajemy Kaję - dziewczynę spędzającą każde wakacje u dziadków na wsi, która doskonale wkomponowała się w paczkę przyjaciół łażących razem po drzewach, pomagających w polu, czy spędzających wspólnie czas nad jeziorem. Jednym z członków tej ekipy jest Paweł - chłopak, któremu Kaja zawdzięcza życie swojego braciszka. Jako że miłość często rodzi się na bazie głębokiej przyjaźni, obserwujemy jak między Kają a Paweł buduje się niewypowiedziane napięcie. No właśnie, niewypowiedziane, bo ta dwójka nosi w sercach wielką atencję do siebie nawzajem, a jednak nie chce przyznać się drugiej stronie, co do niej czuje. Musi minąć kilka lat, aby nasi bohaterowie, będąc już dorosłymi ludźmi, otwarcie przyznali się do swoich uczuć i przestali uciekać przed nieporozumieniami, w które obfituje ich relacja.


Nie będę ukrywać, że wiejsko-sielsko-miłosna historia Kai i Pawła niekiedy bardzo mnie frustrowała, bo znając podejście obu stron, miałam ochotę wskoczyć do książki i zrobić im wykład, że strategia unikania i aluzji jest totalną porażką i serio - bądźmy wobec siebie szczerzy. Taaa, tyle tylko, że ja postrzegam tę opowieść z perspektywy zaawansowanej dorosłej, a nie nastolatków, którzy zamiast wyjaśnić sobie nawzajem pewne sprawy, wolą żyć w świecie swoich wyobrażeń czy nadinterpretacji. 

W ogólnym rozrachunku, ta książka mnie urzekła. Mocno kibicowałam bohaterom, a zwłaszcza Pawłowi, który pochodził z pełnego przemocy domu, w którym ojciec-alkoholik potrafił go skatować, bo chciał wyjść na spotkanie z dziewczyną, a inni mieszkańcy wsi odwracali oczy od jego trudnej sytuacji. Dopiero kiedy Kaja stanęła w obronie chłopaka, ten dramatyczny stan rzeczy miał szansę ulec zmianie. Przerażające jest to, jak dzieci mimo ostrych cięgów otrzymywanych od rodziców, mimo bierności jednego z rodzicieli, często przyglądającego się cierpieniu własnej pociechy, nadal trwają w tej relacji, nie mając innego wyjścia. Bo jeśli ktoś z zewnątrz nie wejdzie w ten chory układ, bardzo trudno jest się z niego samodzielnie wyrwać.

No i właśnie wątek przemocy wobec dzieci stanowi ten prospołeczny aspekt "Słońca, wiatru i księżyca", nadając temu tytułowi bardzo ważny wydźwięk. Zastanawiam się jednak, ilu takich Pawłów, krzywdzonych notorycznie przez ojców/matki - oprawców, żyje w Polsce, nie tylko na wsi; ilu z nich wyszło na ludzi i uporało się z koszmarami na jawie dzieciństwa? 

Jedyne, co bardzo przeszkadzało mi w niezmąconej lekturze to... poważne niedoróbki korektorskie. Czytając tę książkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Wydawnictwo Filia (skądinąd jedno z moich ulubionych) totalnie odpuściło korektę i wypuściło do obiegu książkę usianą literówkami, przeinaczeniami czy powtórzeniami. Bardzo to przykre, zwłaszcza, że do tej pory w książkach tej autorki nie było z tym aspektem większego problemu :( Dbałość o jakość tekstu to dla mnie bardzo ważny faktor oceny książki i kompletnie nie trafiają do mnie argumenty, że jeśli wydawnictwa wydają dużo książek na miesiąc czy rok, to nie mają czasu na przyjrzenie się detalom. Tylko kurcze, klienci płacąc za książki niekiedy słone pieniądze, oczekują wartościowego pod każdym względem produktu. Zatem takie rzucające się w oczy błędy, to mankament, obok którego nie można przejść obojętnie. Droga Filio, poprawcie się! I nic to, że książkę dostałam od Was jako egzemplarz recenzencki. Nie był on prebookiem przed ostateczną korektą, więc musiałam wyrazić swoją dezaprobatę.

Nie ma lekko w tym recenzenckim świecie, nie ma lekko, ale Wam - drodzy fani młodzieżówek i apetycznych "love stories" polecam ten tytuł, bo jeśli wytniemy kwestie edytorskie, to otrzymujemy pod postacią "Słońca, wiatru i księżyca" bardzo przyjemną i pobudzającą zmysły historię z wartościowym przesłaniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Akcja #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym

Drodzy Zaczytani! Aktywnie działam w social mediach związanych z czytaniem i promocją czytelnictwa. Na swoim Instagramie  @domiczytapl  dzielę się z Wami wrażeniami z lektur, polecam książki, pokazuję wycinek swojego prywatnego życia, a także poruszam ważne według mnie kwestie dotyczące literackiego (ale nie tylko ;)) świata. I tak się wczoraj złożyło, że post jednej z moich ulubionych pisarek uruchomił we mnie organiczną potrzebę zaapelowania do wszystkich, którzy czytają i/lub udostępniają nielegalne ebooki czy PDFy książek, a także audiobooki. Niech ten wpis stanowi swoistą bazę wiedzy o możliwościach legalnego czytania, bo w dobie powszechnego dostępu do Internetu, smartfonów i komputerów naprawdę nie trzeba zniżać się do kradzieży cudzej własności intelektualnej, a tym jest udostępnianie w różnych internetowych miejscach plików z książkami elektronicznymi czy dokumentami dźwiękowymi bez zgody autora. Zachowania noszące znamiona przestępstwa należy bezwzględnie ...

Domi czyta i pisze niczym Jaskier

 16 grudnia 2021 roku Geralt z Rivii - bohater serii "Wiedźmin" stworzonej przez Andrzeja Sapkowskiego - obchodził 35 urodziny. Bo to właśnie 16 grudnia 1986 roku na łamach czasopisma "Fantastyka" ukazało się pierwsze opowiadanie z wiedźminem w roli głównej. Aby uczcić ten jubileusz, a także uświetnić premierę drugiego sezonu serialu "Wiedźmin" na Netflix, między innymi portal lubimyczytać.pl zorganizował konkurs, w którym do wygrania był specjalny numer miesięcznika "Nowa fantastyka", w całości poświęcony poświęcony wiedźmińskim sprawom. Konkurs polegał na wcieleniu się w rolę barda Jaskra i stworzeniu pieśni o wiedźminie. I tak się składa, że w tym przedsięwzięciu wzięłam udział i napisałam co następuje: Wiedźminie nasz, o Wiedźminie nasz Mieczem swym kikimory i ghule strasz Zobacz tam za rogiem Płonie Sodden A ty masz tę moc By w ciemną noc Odegnać przeznaczenia ogień. Śpiewajmy więc, na Geralta cześć By zawsze był w pobliżu Zawalczy...

Recenzja: "Wrony" - Petra Dvorakova w tłumaczeniu Mirka Śmigielskiego

 Premiera: 23.11.2020 "- To jak? Co zrobisz z Baśką? - Sama to z nią załatw - zbywa mnie. - Ja? Znowu ja! Dlaczego ciągle wszystko muszę załatwiać ja?! A ty sobie tu siądziesz i nie masz żadnych problemów. - K...wa, nie wkurzaj mnie - krzyczy na mnie, jakbym to ja zrobiła coś złego. A przecież chcę tylko, żeby on też trochę wychowywał tę dziewczynę. - To załatw to z Bachą! - upieram się przy swoim i ciskam morką ścierkę do naczyń na blat. Wacław wybiega z kuchni. Słyszę, jak leci do łazienki. Otwiera drzwi. Bacha znów podstawiła za nie kosz na pranie. Potem rozlega się już tylko straszny krzyk" - fragment powieści. Żadne dziecko nie powinno bać się swojego rodzica. Żadne! Patrzyć na rodzica oczami pełnymi bezbrzeżnego strachu, a co gorsza poczucia winy, że znowu zawiodło, że znowu nie słuchało. Że znowu po prostu było… dzieckiem. Główna bohaterka „Wron” Basia to mały kolorowy ptaszek, obdarzony talentem malarskim, który nie ma najmniejszych problemów z nauką, ale jednocześnie...