Premiera: 9.09.2020 tom 1 oraz 23.09.2020 tom 2
„Zranieni krzywdzą innych. Nawet niecelowo, ale to się zdarza. Na tym polega problem z podejmowaniem decyzji podczas chwilowego smutku czy trudności. Czasami atakuje się ludzi, którzy na to nie zasługują. Nie zasługiwałeś na to, Landonie. Każda kobieta byłaby szczęśliwa, będąc kochaną przez takie serce, jak twoje, wliczając w to moją wnuczkę. Nie widzisz, jakim jesteś darem dla świata, dla otaczających cię ludzi. Ale chcemy cię w naszym życiu. Potrzebujemy cię. Proszę, przestań biegać. Postaw stopy na ziemi i pogódź się ze swoimi demonami. Przestań z nimi walczyć i zapanuj nad nimi. Nie jesteś zniszczony, jesteś złożony. A najpiękniejsze rzeczy na świecie przydarzają się najbardziej złożonym sercom” – fragment tomu pierwszego.
Brittainy C. Cherry potrafi tak pisać o ważnych emocjach, również tych mrocznych, które zżerają czasem człowieka od wewnątrz, że nie można oderwać się od lektury jej książek. Nie inaczej było dylogią z gatunku New Adult „Landonem & Shay”. Przy czym to nie jest łatwa, lekka i przyjemna historia o młodych ludziach, którzy poznali się w dzieciństwie i bach, w szkole średniej trafia ich strzała amora. To zdecydowanie opowieść z gatunku tych wyprowadzających cios z półobrotu w czytelnicze serca. Pierwszy tom zaczęłam czytać późnym wieczorem, a skończyłam o 2 w nocy, bo tak nieodkładalna okazała się ta książka.
Britt poruszyła kwestie nastoletnich problemów, z którymi boryka się wielu młodych ludzi na całym świecie, bez względu na swój status materialny, przynależność do grupy społecznej czy uzdolnienia. Stworzyła historię uniwersalną, fundując swoim bohaterom emocjonalną bombę: poczucie osamotnienia, burzliwe relacje z rodzicami, żałobę po utracie bliskiej osoby, wreszcie depresję. Jednak w tym tyglu przejmujących do szpiku kości uczuć autorka wymieszała również bezwarunkową akceptację, miłość oraz przyjaźń. I w ostatecznym rozrachunku wydaje się, że to te jasne emocje wygrywają.
Tytułowy Landon to robiący dobrą minę do złej gry badboy, maturzysta, dla którego „sex, drugs and rock&roll” to chleb powszedni. Z kolei Shay – o rok młodsza koleżanka – jest jego totalnym przeciwieństwem: poukładana, z łatwością zjednująca sobie ludzi, artystyczna dusza. Z początkowej klasycznej relacji „hate/love”, łączącej parę głównych bohaterów, wyrasta głęboka więź, wyjątkowa relacja pełna wsparcia i zrozumienia dla najbardziej depresyjnych zakątków duszy Landona. Tak, Landona. Bo to on boryka się ze swoimi demonami, przyduszającymi go każdego dnia do ziemi, utrudniając normalne funkcjonowanie. I tylko Shay dostrzega tę walkę i głęboki smutek schowany za grubą fasadą pozorów, którymi obwarował się chłopak. Kiedy mury Landona kruszeją okazuje się, że jest dla niego nadzieja, o ile tylko podejmie walkę z depresją. O ile w ogóle przyzna głośno, że na nią cierpi.
Czy Landonowi i Shay pisany jest happy end? Czy podążanie własną drogą, a nie tą, którą zaplanowali dla niego inni, przełoży się na uzdrowienie relacji ze światem, a przede wszystkim z samym sobą? A może Landon założy kolejną maskę? Bo przecież odkrył w sobie naturalny talent aktorski. Kto zna wcześniejsze powieści amerykańskiej pisarki romantyczno-obyczajowych powieści ten wie, że wszystko jest możliwe.Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia za egzemplarze recenzenckie książek jednej z moich ukochanych pisarek, z którą z ogromną przyjemnością spotkałabym się jeszcze raz na jakichś targach książki <3.
Świetna recenzja, bardzo fajnie się to czyta.
OdpowiedzUsuń